sobota, 28 czerwca 2014

Śniadaniowo - jajecznica ze szpinakiem

Dzisiaj tak zwyczajnie, śniadaniowo, domowo ;)

Długo myślałam, czy zapodawać przepis na takie pospolite danie jak jajecznica na blogu... no ale doszłam do wniosku, że nasz blog też jest taki zwyczajny, domowy, że do jajecznicy pasuje ;) a jajecznica do bloga ;) a co ;)

smaczku dodaje też fakt, że pierwszą samodzielnie wykonaną przez Jaśka potrawą była... jajecznica ;)

Teraz przerobiliśmy trochę przepis... a nie... "przerobienie przepisu" to lekka przeginka - dodaliśmy jeden składnik ;)

czyli... SZPINAK ;) jaja ;) cebulka ;) masło ;) sól ;) pieprz ;) ewentualnie żółty ser ;)

"jajówa" ze szpinakiem wygląda tak


a jeśli ktoś nie wie jak zmontować jajecznicę to za wzór niech mu posłuży własnoręcznie spisany przez Jaśka (Jasiek miał wtedy z 7-8 lat)  sposób wykonania ;) nauczycielem był dziadek <3



wtorek, 24 czerwca 2014

Żarłostacja vol. 3 i leśny mech

Niedziela - 22.06.2014 r. plac przed Kofeiną 2.0 działo się, oj działo... ;)
Jeśli nie było Was na tej imprezie rzucam sznurkiem poczytajcie i zaznaczcie w kalendarzach weekendy na przełomie września i października - wtedy najprawdopodobniej zaprosimy Was na 4. edycję Żarłostacji ;)

Żarłostacja vol. 3 naszym okiem? No cóż... pierwszy raz na Żarłostacji karmiliśmy ludzi ;) wcześniej działaliśmy w brygadzie logistycznej ;) teraz przyszło mi do głowy, żeby zająć stanowisko przy garach ;) w piątek jeszcze luzik... w sumie co ja mam do zrobienia? 2 ciasta - pikuś, serniczki - chwilka, pasztet - no problem... No i w sumie samo to pieczenie/gotowanie nie było aż tak straszne i uciążliwe, ale nerw był... w sobotę zaczęłam pakować manatki... tacki, łyżeczki, widelczyki, rękawiczki, chorągiewki z nazwami dań, szczypce, noże... cuda na kiju... co się położyłam do łóżka to mi się przypomniało o czymś.... Eee, lepiej zapakować teraz, bo rano mogę zapomnieć... No i tak kilka razy było, a ostatecznie w łóżku wylądowałam o 3:30... a rano...trzeba wstać, nakarmić dzieciaki, żeby nie wyżarły zawartości skrzynki i.. w drogę ;)

Pierwsze co zrobiłam rano to sprawdzenie pogody - sucho ;) no tak - grunt, żeby nie padał deszcz ;) Spakowaliśmy cały majdan, zapakowaliśmy się windy, wychodzimy z klatki i.... pada :-( no cóż... dojechaliśmy pod Kofeinę i.... przestało padać ;)
Namioty były już rozstawione, ale trzeba było ponakrywać stoły, poprzyklejać nasze "obrusy" żeby nie odfrunęły z wiatrem i nim się nie obejrzałam była 11:40 ;) za 20 minut zaczynamy... Fajnie tylko.... coś ludzi nie ma :-( Polecieliśmy do kuchni po smakołyki, zaczęliśmy rozstawiać na stołach i... matulu! a skąd tu tyle narodu? Serio - nie wiem skąd się ludkowie wzięli ;) Jasiek ma teorię, że to za sprawą proszku fiu ;)

Zaczęła się impreza ;) naszych smakołyków było mało, bo trochę się strachałam czy ktoś będzie miał na nie ochotę ;) Dziękuję za te wszystkie miłe słowa i przyrzekam, że jesienią przygotuję więcej jedzonka ;)
Najszybciej skończył się LEŚNY MECH ;) Niektórzy nie wierzyli, że ciasto nie zostało zabarwione jakiś chemicznym środkiem i z lekkim niedowierzaniem przyjmowali moje wyjaśnienia, że sprawcą zielonego koloru jest szpinak... i że to coś jest... słodkie ;) 


Dla wszystkich amatorów LEŚNEGO MCHU ;) i dla wszystkich niedowiarków podaję przepis - sami sprawdźcie czy to szpinak, czy barwnik spożywczy ;)

LEŚNY MECH

ciasto (na blachę 25x35cm)
3 jaja
1 szklanka cukru
1 szklanka oleju
2 szklanki mąki krupczatki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
450g rozdrobnionego szpinaku

przełożenie (wersja z Żarłostacji)
300ml śmietanki 30%
2 śmietan-fixy
1 łyżka cukru pudru

Jaja ubijamy z cukrem, powoli, cienką strużką dodajemy olej cały czas ubijając masę. Dodajemy krupczatkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia, ubijamy do połączenia się składników i dodajemy odsączony szpinak - mieszamy drewnianą łyżką, wylewamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i pakujemy na 50 - 60 minut do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 st. C ;)

Po upieczeniu studzimy ciasto, przekrawamy na pół - dolny placek smarujemy ubitą śmietaną (wersja z Żarłostacji) lub powidłami (wersja ze zdjęcia) i nakładamy drugi placek "do góry nogami" - chodzi o to, że po upieczeniu wierzch jest brązowy, a nie zielony, a my chcemy na górze uzyskać piękny zielony kolor ;) Jak już mamy piękny zielony mech - możemy go udekorować ;) u nas były to jagody, poziomki i cukrowe motylki ;)

Taką wersję szpinaku milej się chyba konsumuje ;) SMACZNEGO ;)






A tu my (i nie tylko) w obiektywie Michała Nowika - Michał - stokrotne dzięki za fotki :-)

matka ;)

Monia <3 


Jasiek z Adasiem i Łukaszem - zwycięzcą pierwszej edycji programu Hell's Kitchen Piekielna Kuchnia ;)


dream team <3 


 happie dream team ;)



do zobaczenia jesienią ;-)



sobota, 21 czerwca 2014

Drożdżowe ciasto z owocami

Jeszcze dwa lata tamu truskawki w naszym domu właściwie nie istniały. A jak już się jakoś w tym domu znalazły to były zjadane cichaczem, po kryjomu, w tajemnicy przed Monią, która jak truskawki lubiła, tak była na nie uczulona :-( wystarczyły 2-3 truskaweczki, żeby młoda była obsypana drobnymi czerwonymi krostkami :-(

W tym roku po nieśmiałych próbach z surowymi truskawkami i po... braku reakcji alergicznej, po kolejnych eksperymentach i... braku reakcji alergicznej... rzuciliśmy się na truskawki ;) przyznaję - w tym sezonie nie było ciasta z rabarbarem ;) ciasta były ;) np. maślankowe z poprzedniego wpisu, ale ZAWSZE Z TRUSKAWKAMI ;)

Pytanie z czym będzie tytułowe drożdżowe nie jest chyba trudne ;)

Ciasto drożdżowe z truskawkami ;)


Ciasto:
3 szkl. mąki pszennej
4-5 dkg świeżych drożdży
1 szkl. mleka
10 dkg stopionego masła
1 jajo
0,5 szkl. cukru
szczypta soli
2 łyżeczki cukru waniliowego
owoce sezonowe - tu... truskawki

Kruszonka:
10 dkg cukru
10 dkg masła
10 dkg mąki pszennej
4 dkg wiórek kokosowych

Z drożdży, łyżeczki cukru, łyżki mąki i ok. 2 łyżek mleka robimy rozczyn i zostawiamy na 15-20 minut do wyrośnięcia. W tym czasie roztapiamy masło. Do wyrośniętego rozczynu dodajemy suche składniki wraz z wystudzonym masłem. Mieszamy drewnianą łyżką ok. 15 minut i zostawiamy do wyrośnięcia - ciasto powinno podwoić swoją objętość.
Wyrośnięte ciasto układamy w prostokątnej blaszce, na ciasto wykładamy owoce i posypujemy kruszonką. Wstawiamy do lekko nagrzanego piekarnika (ok. 120 st. C) i po ok. 10 minutach podkręcamy temperaturę do 180 st. C i pieczemy jeszcze ok. 30 minut - do zrumienienia wierzchu i tzw. "suchego patyczka"



SMACZNEGO ;)





piątek, 20 czerwca 2014

Maślankowe ciasto z truskawkami

Truskawki w tym roku nie szokują swoją ceną ;) można niemal codziennie kupować i... eksperymentować ;)
O ile nie pociągają nas truskawkowe przetwory - ja nie przepadam za tą "zabawą" a dzieciaki za efektami tych "zabaw", o tyle truskawki w ciastach... mniam ;)

dzisiaj pierwsza wersja ciacha truskawkowego ;) wilgotny placek maślankowy ;)
zapraszamy ;)

Maślankowe truskawkowe LOVE ;)


Ciasto:
2,5 szkl. mąki pszennej
1 szkl. maślanki
3/4 szkl. cukru
2 duże jaja
0,5 szkl. oleju
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

Kruszonka:
10 dkg cukru
10 dkg masła
15 dkg mąki pszennej

Jaja ubijamy z cukrem, dodajemy mąkę z proszkiem do pieczenia, maślankę i olej i miksujemy do połączenia składników. Ciasto wylewamy do prostokątnej blaszki, układamy owoce i posypujemy kruszonką (wszystkie składniki rozcieramy paluchami). Pieczemy ok. 40 minut w temp. 180 st.C.



PS. a tu złapana na gorącym uczynku w swoim pokoju.... "pomagierka - porywaczka" ;)


czwartek, 19 czerwca 2014

PASZTET Z JAJ I PIECZAREK

Żarłostacja zbliża się wielkimi krokami ;) już w najbliższą niedzielę spotkamy się z Opolanami (i nie tylko) żeby poczęstować ich blogerskimi smakołykami ;)

Przy poprzednich edycjach pomagaliśmy logistycznie ;) tym razem będziemy też gotować ;)

oto nasza propozycja (jedna z kilku)

PASZTET Z JAJ I PIECZAREK

400g pieczarek
10 ugotowanych na twardo jaj
2 surowe jaja
5 łyżek kaszy manny 
2 łyżki gęstej śmietany
2 łyżki majonezu
8 łyżek startego żółtego sera
liście botwinki
1 cebula
sól, pieprz i mielona papryka do smaku

Jaja gotujemy na twardo. W tym czasie czyścimy pieczarki i trzemy je na tarce o dużych oczkach, siekamy cebulę i podsmażamy na oleju razem z pieczarkami - smażymy aż do odparowania soku, który "puszczą" pieczarki. Ugorowane i ostudzone jaja obieramy ze skorupek i trzemy na tarce o grubych oczkach. Jaja łączymy z pieczarkami i cebulą, dodajemy posiekane liście botwinki, starty ser, śmietanę, majonez i kaszę mannę. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i papryką mieloną - próbujemy - jeśli smak nam odpowiada dodajemy surowe jaja, mieszamy dokładnie i wlewamy do keksówki wyłożonej folią aluminiową lub papierem do pieczenia. Keksówkę przykrywamy folią aluminiową i pieczemy pasztet w temperaturze 200 st.C przez ok. 45 minut, po czym zdejmujemy folię aluminiową z keksówki i pieczemy kolejne 20 minut. Kroimy dopiero po całkowitym wystudzeniu!




SMACZNEGO ;)

Zupa z czerwonej soczewicy

Ciepło się ostatnio zrobiło. Więcej czasu spędzamy poza domem - na gotowanie nie bardzo jest czas... A jeść chce chce... na coś smacznego ma się ochotę ;)

no to już spełniamy marzenia - szybko i smacznie będzie ;)

ZUPA Z CZERWONEJ SOCZEWICY  (3 porcje)

200g czerwonej soczewicy
2 marchewki
1 pietruszka - korzeń
1 ziemniak
1 cebula 
kawałek pora i selera
zieleninka (natka pietruszki, lubczyk, zielona cześć pora i selera)
ziele angielskie (ziarna)
pieprz ziarnisty (4-5 ziaren)
sos sojowy
sól

Cebulę zeszklić na oliwie, dodać pokrojony por i starte na tarce marchewki i całą resztę - poddusić chwilkę, zalać woda, zagotować, dodać wypłukaną soczewice, zagotować, pozbyć się piany dodać ziele angielskie, pieprz i zielininki, wrzucić pokrojonego w kostkę ziemniaka i doprawić solą, sosem sojowym i czym tam się chce ;)






PS. jeśli chcemy zmiksować zupkę na krem musimy wyłowić zieleninę, żeby nie stracić pięknego pomarańczowego koloru zupki ;)


SMACZNEGO ;)