wtorek, 24 czerwca 2014

Żarłostacja vol. 3 i leśny mech

Niedziela - 22.06.2014 r. plac przed Kofeiną 2.0 działo się, oj działo... ;)
Jeśli nie było Was na tej imprezie rzucam sznurkiem poczytajcie i zaznaczcie w kalendarzach weekendy na przełomie września i października - wtedy najprawdopodobniej zaprosimy Was na 4. edycję Żarłostacji ;)

Żarłostacja vol. 3 naszym okiem? No cóż... pierwszy raz na Żarłostacji karmiliśmy ludzi ;) wcześniej działaliśmy w brygadzie logistycznej ;) teraz przyszło mi do głowy, żeby zająć stanowisko przy garach ;) w piątek jeszcze luzik... w sumie co ja mam do zrobienia? 2 ciasta - pikuś, serniczki - chwilka, pasztet - no problem... No i w sumie samo to pieczenie/gotowanie nie było aż tak straszne i uciążliwe, ale nerw był... w sobotę zaczęłam pakować manatki... tacki, łyżeczki, widelczyki, rękawiczki, chorągiewki z nazwami dań, szczypce, noże... cuda na kiju... co się położyłam do łóżka to mi się przypomniało o czymś.... Eee, lepiej zapakować teraz, bo rano mogę zapomnieć... No i tak kilka razy było, a ostatecznie w łóżku wylądowałam o 3:30... a rano...trzeba wstać, nakarmić dzieciaki, żeby nie wyżarły zawartości skrzynki i.. w drogę ;)

Pierwsze co zrobiłam rano to sprawdzenie pogody - sucho ;) no tak - grunt, żeby nie padał deszcz ;) Spakowaliśmy cały majdan, zapakowaliśmy się windy, wychodzimy z klatki i.... pada :-( no cóż... dojechaliśmy pod Kofeinę i.... przestało padać ;)
Namioty były już rozstawione, ale trzeba było ponakrywać stoły, poprzyklejać nasze "obrusy" żeby nie odfrunęły z wiatrem i nim się nie obejrzałam była 11:40 ;) za 20 minut zaczynamy... Fajnie tylko.... coś ludzi nie ma :-( Polecieliśmy do kuchni po smakołyki, zaczęliśmy rozstawiać na stołach i... matulu! a skąd tu tyle narodu? Serio - nie wiem skąd się ludkowie wzięli ;) Jasiek ma teorię, że to za sprawą proszku fiu ;)

Zaczęła się impreza ;) naszych smakołyków było mało, bo trochę się strachałam czy ktoś będzie miał na nie ochotę ;) Dziękuję za te wszystkie miłe słowa i przyrzekam, że jesienią przygotuję więcej jedzonka ;)
Najszybciej skończył się LEŚNY MECH ;) Niektórzy nie wierzyli, że ciasto nie zostało zabarwione jakiś chemicznym środkiem i z lekkim niedowierzaniem przyjmowali moje wyjaśnienia, że sprawcą zielonego koloru jest szpinak... i że to coś jest... słodkie ;) 


Dla wszystkich amatorów LEŚNEGO MCHU ;) i dla wszystkich niedowiarków podaję przepis - sami sprawdźcie czy to szpinak, czy barwnik spożywczy ;)

LEŚNY MECH

ciasto (na blachę 25x35cm)
3 jaja
1 szklanka cukru
1 szklanka oleju
2 szklanki mąki krupczatki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
450g rozdrobnionego szpinaku

przełożenie (wersja z Żarłostacji)
300ml śmietanki 30%
2 śmietan-fixy
1 łyżka cukru pudru

Jaja ubijamy z cukrem, powoli, cienką strużką dodajemy olej cały czas ubijając masę. Dodajemy krupczatkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia, ubijamy do połączenia się składników i dodajemy odsączony szpinak - mieszamy drewnianą łyżką, wylewamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i pakujemy na 50 - 60 minut do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 st. C ;)

Po upieczeniu studzimy ciasto, przekrawamy na pół - dolny placek smarujemy ubitą śmietaną (wersja z Żarłostacji) lub powidłami (wersja ze zdjęcia) i nakładamy drugi placek "do góry nogami" - chodzi o to, że po upieczeniu wierzch jest brązowy, a nie zielony, a my chcemy na górze uzyskać piękny zielony kolor ;) Jak już mamy piękny zielony mech - możemy go udekorować ;) u nas były to jagody, poziomki i cukrowe motylki ;)

Taką wersję szpinaku milej się chyba konsumuje ;) SMACZNEGO ;)






A tu my (i nie tylko) w obiektywie Michała Nowika - Michał - stokrotne dzięki za fotki :-)

matka ;)

Monia <3 


Jasiek z Adasiem i Łukaszem - zwycięzcą pierwszej edycji programu Hell's Kitchen Piekielna Kuchnia ;)


dream team <3 


 happie dream team ;)



do zobaczenia jesienią ;-)



6 komentarzy:

  1. Mam wielką chęć na to ciacho!! i o ile sobie przypominam, chyba moją Hanię po coś do Ciebie wysłałam... tzn. żebyś dała jej coś do jedzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna ;) mam jeszcze ciacho ;) tylko z czasem krucho... ale... może... ;) a Hania była z tych nieufnych... czekoladową cukinię wolała ;)

      H.

      Usuń
  2. Widzialam wlasnie Twoje ciacho na zdjeciach z zarlostacji. Ciebie tez pare razy znalazlam. W niebieskich rekawiczkach :P Jasiek ma cos z nakryciami glowy? A to Wiking, a to pirat (wpadly mi w oko jego plecy). strasznie fajne te zdjecia Moni.
    Ciasto wyglada intrygujaco. Osobiscie za szpinakiem nie przepadam, a moj maz eksperymentow nie lubi, ale moze Kaspra do pieczenia zagonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anja ;) w cieście szpinaku nie czuć nic a nic ;) a Jasiek... nosi czapki, bo jak nie ma głowy nakrytej to go potem boli :-( a te dziwne nakrycia głowy to elementy przebrania do fotobudki ;)

      H.

      Usuń
  3. Do dziś żałuję, że nie skubnęłam mchu :/

    OdpowiedzUsuń