W tym roku pogoda nie sprzyja majówkowym wypadom.
Siedzę w domu, trzęsę się z zimna, kicham, prycham i z całych sił walczę z zapaleniem krtani :-( mam czas do poniedziałku, kiedy to przygotowania do godziny ZERO czyli I Komunii Świętej Jaśka wkroczą w decydującą fazę ;)
Chorowanie, chorowaniem, ale jeść trzeba ;) zachciało mi się jakiejś zupy ;) jak zachcianka, to zachcianka ;) szybki przegląd szafki i.... jest! Zapomniany słoik z zakwasem <3
Zupkę już zjadłam ;) była pyszna i co najważniejsze - rozgrzała mocno ;) pewnie dlatego, że nie mogąc się jej doczekać zjadłam ją migiem - gorącą ;)
Żurek
3 litry wywaru warzywnego
0,5 litra zakwasu na żurek
1 kiełbasa (u mnie czosnkowa)
10 dkg boczku wędzonego
1 cebula
3 ząbki czosnku
liść laurowy
3 ziarna ziela angielskiego
6 ziaren pieprzu czarnego
majeranek
śmietana 12%
sól i pieprz
+
ugotowane jaja ;)
Warzywa zalewamy zimną wodą i gotujemy ok. 30 minut. W tym czasie na patelni smażymy pokrojone w kostkę boczek, kiełbaskę i cebulkę. Warzywa wyjmujemy z garnka, dodajemy zakwas, zawartość patelni, ziarenka, liść laurowy i zmiażdżone ząbki czosnku. Gotujemy wszystko na wolnym ogniu ok. pół godziny. Dodajemy majeranek - sporo ;) tak, żeby było go widać ;) gotujemy jeszcze chwilkę, po czym odlewamy trochę zupy do miseczki i powoli wlewamy do tej miseczki śmietanę ;) ja dodaję 12% śmietanę, bo dzięki temu żurek jest jeszcze bardziej kwaśny ;) Zahartowaną śmietanę wlewamy do garnka z żurkiem, gotujemy jeszcze chwilkę i... gotowe ;)
Żurek podajemy z ugotowanym jajkiem ;)
Smacznego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz